Taka refleksja kobiety, której biologiczny zegar tyka.
Drogie Panie, ciekawa jestem czy i Wam przydarzyło się tak pomyśleć, że mam już (prawie) 40 lat, że już nigdy nie będę mamą, że już nie przeżyje ponownie daru bycia w ciąży, daru porodu, daru pierwszych chwil z dzieckiem, daru pierwszego roczku. Pomyśleć, o tym, że natura zamyka Wam jedne z do tej pory otwartych drzwi. Oczywiście, można i urodzić po 40 stce, ale nie o tym piszę. Pisze o tym, że bycie młodą mamą już nigdy nie powróci. Już miałam swój czas pierwszej ciąży, błędów wychowawczych przy pierwszym dziecku, zafundowania rodzicom pierwszego wnuka, zafundowania sobie pierwszego urlopu macierzyńskiego. Ja do wieku 31 lat przeżyłam 2 takie sytuacje. A potem minęło kolejnych kilka i wydaje się, że takie sytuacje minęły bezpowrotnie. Już nie przekaże mężowi tej magicznej informacji o pozytywnym wyniku testu ciążowego, już nie odbędę wizyty u lekarza, podczas której dowiem się czy to syn czy córka, już nie będę wymyślać imienia, wybierać szpitala, szykować wyprawki, już nie położą mi na piersi urodzonego przez mnie człowieczka....Dzidziuś pachnący oliwką już nie obudzi mnie w nocy szukając łapczywie piersi pełnej mleka, nie zobaczę cudownego uśmiechu, który ukazuje się na widok mamy, już nie usłyszę po raz pierwszy słowa "mama", już nie zobaczę pierwszych kroków swojej latorośli. Nie pęknę już z dumy, gdy mój 3 latek wejdzie z uśmiechem do przedszkola i pomacha mamie na do widzenia.
Jak TEN czas szybko leci. Moje kochane dzieci mają 7 i 10 lat w tym roku. To zuuuupełnie inna bajka. Zacierają mi się obrazy z życia z małymi dziećmi. Przestaję być ciągle zajętą mamą, znajduje co jakiś czas chwilę dla siebie, bywam niepotrzebna gdy akurat są godne ich uwagi zajęcia. Same one stały się samodzielne, czasem samowystarczalne, robią nieznane mi dotąd miny, miny świata dorosłych, pojawia się słownictwo nieadekwatne dla dzieci, pociąg dorastania ruszył i chyba się już nie zatrzyma. Moje dzieci już nie pachną, nie pachną oliwką, bywają złośliwe i denerwujące, zupełnie jak znajomi dorośli, stają się partnerami do rozmowy...jak z tym żyć?:-) Dlaczego nie ma 9 miesięcy, żeby się przygotować na duże dzieci?
Zdefiniowałam 2 problemy:
1) brak dzidziusia w domu
2) dorastanie dzieci
I tak to zostawię, nic dodać, nic ująć.
Czy macie podobne przemyślenia?
Anna

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz