wtorek, 30 sierpnia 2016

Jesteśmy tu tylko na chwilę...

Życie...

Śmiech, radość, smutek, złość, obowiązki, przyjemności, praca, nauka, ważne wydarzenia, ślub, kupno mieszkania, wzięcie kredytu, awans zawodowy...urodziny, prezenty na święta, impreza, miłość, rozstania...i milion innych rzeczy, które przytrafiają się nam codziennie. Życie. Takie absorbujące. Tak jesteśmy nim pochłonięci. Każdy je kocha, bo jest Jego. Nie znamy nic innego. Przywiązani do swojego życia ponad wszystko. Jak to możliwe, że się kiedyś skończy. I co ze mną, co z wszystkimi sprawami, jak to się dalej beze mnie potoczy.??Trudno sobie to wyobrazić. A jednak jesteśmy tu tylko na chwilę, to tylko podróż, przystanki, przeczekanie. Wieczność czeka.
Niby to zrozumiałe. Dla każdego jasna sprawa. Tak było, jest i będzie, Pewnik. Dlaczego tak trudno więc sobie wytłumaczyć, że kiedyś życie dobiegnie końca?. Dlaczego w wieku 40, a nie 75 lat, dlaczego w wieku 75 lat a nie 90? Żadna data nie jest dobra. Żadne urodziny nie powinny być ostatnimi. 
To zadziwiające jak potrafimy logicznie myśleć w obliczu kończącego się życia obok nas. Jak uświadamiamy sobie, że każde spotkanie może być ostatnim, jak zwracamy uwagę na tylko te ważne rzeczy. Jak fotografujemy oczami wszystkie spojrzenia. Jak potrafimy się wyciszyć i powiedzieć "Kocham Cię". Człowiek naprawdę potrafi. Niewiele trzeba żeby to zrozumieć. No może trochę stron zapisanych przez ŚP księdza Jana Kaczkowskiego (polecam lekturę) i własnych przemyśleń.

https://www.youtube.com/watch?v=UDC9nvzprMQ

"Kocham Cię Życie, nad życie kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię nad życie..."
Znalezione obrazy dla zapytania życie

Anna

piątek, 6 maja 2016

Bo już nie pachną

Taka refleksja kobiety, której biologiczny zegar tyka.

Drogie Panie, ciekawa jestem czy i Wam przydarzyło się tak pomyśleć, że mam już (prawie) 40 lat, że już nigdy nie będę mamą, że już nie przeżyje ponownie daru bycia w ciąży, daru porodu, daru pierwszych chwil z dzieckiem, daru pierwszego roczku. Pomyśleć, o tym, że natura zamyka Wam jedne z do tej pory otwartych drzwi. Oczywiście, można i urodzić po 40 stce, ale nie o tym piszę. Pisze o tym, że bycie młodą mamą już nigdy nie powróci. Już miałam swój czas pierwszej ciąży, błędów wychowawczych przy pierwszym dziecku, zafundowania rodzicom pierwszego wnuka, zafundowania sobie pierwszego urlopu macierzyńskiego. Ja do wieku 31 lat przeżyłam 2 takie sytuacje. A potem minęło kolejnych kilka i wydaje się, że takie sytuacje minęły bezpowrotnie. Już nie przekaże mężowi tej magicznej informacji o pozytywnym wyniku testu ciążowego, już nie odbędę wizyty u lekarza, podczas której dowiem się czy to syn czy córka, już nie będę wymyślać imienia, wybierać szpitala, szykować wyprawki, już nie położą mi na piersi urodzonego przez mnie człowieczka....Dzidziuś pachnący oliwką już nie obudzi mnie w nocy szukając łapczywie piersi pełnej mleka, nie zobaczę cudownego uśmiechu, który ukazuje się na widok mamy, już nie usłyszę po raz pierwszy słowa "mama", już nie zobaczę pierwszych kroków swojej latorośli. Nie pęknę już z dumy, gdy mój 3 latek wejdzie z uśmiechem do przedszkola i pomacha mamie na do widzenia.
Jak TEN czas szybko leci. Moje kochane dzieci mają 7 i 10 lat w tym roku. To zuuuupełnie inna bajka. Zacierają mi się obrazy z życia z małymi dziećmi. Przestaję być ciągle zajętą mamą, znajduje co jakiś czas chwilę dla siebie, bywam niepotrzebna gdy akurat są godne ich uwagi zajęcia. Same one stały się samodzielne, czasem samowystarczalne, robią nieznane mi dotąd miny, miny świata dorosłych, pojawia się słownictwo nieadekwatne dla dzieci, pociąg dorastania ruszył i chyba się już nie zatrzyma. Moje dzieci już nie pachną, nie pachną oliwką, bywają złośliwe i denerwujące, zupełnie jak znajomi dorośli, stają się partnerami do rozmowy...jak z tym żyć?:-) Dlaczego nie ma 9 miesięcy, żeby się przygotować na duże dzieci?

Zdefiniowałam 2 problemy:
1) brak dzidziusia w domu
2) dorastanie dzieci

I tak to zostawię, nic dodać, nic ująć.
Czy macie podobne przemyślenia?

Anna



To moje ostatnie słowo!

Ile razy spotkaliście się z ludźmi, którzy w rozmowie chcą mieć ostatnie słowo? Ile razy sami byliście takimi rozmówcami? Zdarza się prawda? I mnie się zdarzyło. 

O co chodzi, dlaczego chcemy żeby nasze było na wierzchu?Bo się boimy, że nie zdamy egzaminu na błyskotliwość, stosowanie celnych ripost? Tak sobie pomyślałam, że to nie ma sensu. Nie jesteśmy w stanie powiadomić każdego człowieka o tym jak bardzo się w tym tygodniu zmęczyłam dowożeniem dzieci na zajęcia dodatkowe, ilością maili służbowych , na które przyszło mi odpowiedzieć, chorobami, które spotkały moją rodzinę czy też jak dużo pysznych obiadów ugotowałam, ile udanych zakupów zrobiłam, jak dobrze zorganizowałam czas rodzinie. A ja mam gorzej bo jestem samotna matką, a ja mam gorzej bo nie mam babć do opieki nad dziećmi, a ja mam gorzej bo pracuje po godzinach i w weekendy, albo może ja mam lepiej bo mam dom z ogródkiem na obrzeżach miasta a nie mieszkanie w bloku w centrum, a ja mam lepiej bo posłałam dziecko do szkoły w wieku 7 lat nie skracając mu dzieciństwa, a ja mam lepiej bo moje dzieci się nie kłócą tylko kochają.....Kochani moi czytelnicy, czyż to nie jest tak, że w tym wyścigu nikt nie wygrywa?. Czyż to nie jest tak, że tu nie ma lepszych i gorszych? I owszem, bo to nie konkurencja sportowa a NASZE OSOBISTE ŻYCIE. O-S-O-B-I-S-T-E. Każdy ma swoje osobiste życie, więc już nawet porównywanie ma sens tylko wtedy, gdy nie prowadzi do zmian pod czyimś wpływem. Nauczmy się opowiadać o swoich życiach nie konkurując, nie potępiając żyć innych, nie zazdroszcząc. Ja rozumiem, że w Twoim życiu najważniejsze jest inwestowanie w dzieci, więc zapisałaś/eś dziecko na zajęcia dodatkowe 7 dni w tygodniu-ja nie krytykuje Twojego sposobu wychowania dzieci.  Ja rozumiem, że wychowujesz swoje dzieci luźno-ja Cię nie krytykuje za brak zasad. Ja rozumiem, że Twój mąż nie pomaga Ci w domu-ja nie krytykuje Waszych stosunków małżeńskich itd itd. Ja rozumiem, że chcesz przeżyć Swoje Życie wg własnego pomysłu. ja Cię za to podziwiam. Podziwiam Cię za to że masz swój własny pomysł na życie. I nawet jeśli mój jest diametralnie inny od Twojego, nic nie stoi na przeszkodzie naszych wspólnych rozmów.
:----)

Tolerancję, zrozumienie i szacunek do rozmówców pomóż mi Boże zachować.

Anna



piątek, 4 marca 2016

W życiu piękne są tylko chwile

Na szczęście takie chwile regularnie do nas przychodzą prawda? Nawet jeśli bywa ciężki czas w życiu, to przeważnie po nim przychodzi ten lepszy. Mało tego ciężki może być początkiem lepszego. Każdemu życzę takich pięknych chwil w życiu, zwyczajnych pięknych dni oraz tych wyjątkowych, i niesamowitych.

Wstajesz rano, choć z trudem jak co dzień, (bo przecież to nieludzkie w środku nocy robić makijaż, suszyć włosy, żeby w pracy jakoś wyglądać, szykować kanapki (albo co gorsza sałatki) gdy powieki opadają) to jednak za chwile wychodzisz na powietrze, piękne zimowo-wiosenno-jesienne, bo to jedyna pewna pora roku ostatnio tzw przejściowa, wdychasz trochę do płuc, łudząc się, że spaliny za blok już nie dolatują i czujesz, że to jest Twój dzień (najczęściej jest to piątek-weekendu początek). 
Nagle słyszysz śpiew ptaków, mijasz sympatycznie wyglądających ludzi, autobus podjeżdża na przystanek wtedy gdy Ty właśnie na przystanek dotarłaś, kawa w pracy jest nieziemsko pyszna tego poranka, robota pali Ci się w rękach, więc w połowie dnia pracy w zasadzie masz fajrant, humory dopisują wykorzystujesz więc tego dnia limit tygodniowy głośnego śmiechu, dziwnym trafem koleżanki z pracy wydają Ci się naprawdę fajne, nadchodzi koniec dnia pracy, wybiegasz na zewnątrz a tam prosto z nieba spływa na Ciebie spora dawka słońca, podskakujesz prawie w drodze do domu, autobus znów bawi się w osobistą taxówkę, odbierasz dzieci ze szkoły, które nie dosyć że zdrowe! uśmiechnięte to z dobrą ocena w dzienniczku i bez zadań domowych na weekend. Okazuje się, że dziś masz dla nich 300% cierpliwości, tłumaczysz więc im prawdy życiowe na wesoło, kształcisz, nauczasz, zostawiasz im na zawsze już miłe wspomnienie rodzinnego popołudnia. Żeby dopełnić sielanki pieczesz placek, teraz w całym domu pachnie wypiekami. Wszyscy się uśmiechają, a gdy pomyślisz o tym , że następnego dnia jest upragniona sobota, kiedy rano nie dzwoni budzik, wpadasz prawie że w euforie. :-) 

Życie....i jak Cię tu nie kochać?

I choćby miał kiedyś nadejść depresyjny poniedziałek, albo co gorsza środa... to dziś mamy PIĘKNY DZIEŃ.


P.S. A ciężki okres w moim życiu pomogła mi zakończyć piosenka Braci, która serdecznie polecam
"To jest mój dzień"

"To na pewno mój dzień
Niech się dzieje tu i teraz
To jest mój dzień
Tyle mogę, tyle chcę
To na pewno mój dzień
Znowu budzi się nadzieja
To jest mój dzień
Pokochało życie mnie"



poniedziałek, 22 lutego 2016

Niby nic nie kosztuje a nie każdego na nią stać...

Mowa o życzliwości.

A gdyby tak ludzie na co dzień pamiętali o tym, żeby być dla siebie miłym, gdyby nie zapominali słowa "życzliwość", "uprzejmość", "troska", "pomoc"? Jak wyglądałby świat? Ludzie mówią, że nie można lubić każdego, że nie każdy musi mnie lubić, że żeby ze sobą pracować nie trzeba od razu się lubić itp...Zostawiają sobie furtkę do swojego zachowania, w którym często widać nieuprzejmość, pretensje, agresje, osądzanie, obmawianie, nieprzychylność i mnóstwo innych cech charakteru, do których wielu z nas się nie przyznaje. Tylko, że to widać gołym okiem! Czy takie osoby nie zdają sobie sprawy, że obnażają się przed innymi, że podają na tacy swoją wizytówkę?Mówią, że ich nie obchodzi co myślą o nich inni, oczywiście, ale jak dobrze by się poczuli we własnej skórze, gdyby Ci inni myśleli o nich pozytywnie.? To, że ktoś Cię podziwia, lubi z Tobą przebywać, chciałby Cię naśladować nie może zaszkodzić, a wręcz odwrotnie. Bycie dobrym, miłym dla innych nie świadczy o byciu naiwnym i wykorzystywanym, to dwie różne sprawy. Nie bójmy się spokornieć. Podobno jesteśmy tyle warci ile dobrego uczynimy dla innych.

Gdy proszę o pomoc (nie ważne jest w jakiej sprawie), po prostu proszę o pomoc, dlaczego w pakiecie otrzymuje zdziwienie, zniecierpliwienie, prześmiewczy grymas na twarzy, złośliwe komentarze, skróconą ocenę mojego charakteru aż w końcu jeśli dobrze pójdzie POMOC. ???

Gdy czegoś nie wiem, gdy coś zgubiłam, gdy SIEBIE pogubiłam, gdy jestem roztrzepana, gdy popełniłam błąd, nie potrzebuje od innych sporej dawki toksycznego jadu, potrzebuje życzliwości i wsparcia, choćby jednym słowem. Jeśli kogoś nie stać na pozytywny gest i słowo - rozumiem, ale wtedy potrzebuje ciszy, milczenia, nie zajmowania stanowiska w mojej sprawie.

Moi Drodzy, ludzie mówią, że życzliwość rodzi życzliwość, a dobro powraca do człowieka ze zdwojoną siłą. Sprawdzimy to?

Kochani Twardziele, Pewni siebie, Mocno stąpający po ziemi, Nie dający sobie w kaszę dmuchać, Asertywno-Agresywni, Przekraczający granice, Zadzierający nosa, Węszący podstęp, Oceniający innych, Typy niepokorne... mimo wszystko wierzę w Wasze ukryte dobro i jeśli tylko dacie mi szansę sprawię, że wróci do Was ze zdwojoną siłą.


Anna


p.s. Dzień Życzliwości obchodzimy 21 listopada, ale nie zapominajmy o niej na co dzień.

czwartek, 28 stycznia 2016

Po pierwsze...

Miałam plan, żeby stopniować napięcie, zacząć od spraw najmniej istotnych z tych najbardziej istotnych, przyjemnie i lekko opisać „po pierwsze”..... ale nie mogę. Dlatego też ciężki kaliber, mocne uderzenie, obuchem w głowę itp.
Gabrysia Stańczuk, nowotwór nerki, blog o Jej chorobie...

Sprawdzając czy nazwa mojego bloga ma już jakieś znaczenie wirtualne, odkryłam, że taką nazwę nosi fundacja Anny Dymnej i odkryłam blog jednej z wolontariuszek fundacji-Gabrysi. Jej walka, walka o życie.. Napotkany przypadkiem tekst anonimowej dla mnie osoby, stał się inspiracją do mojego „po pierwsze”. Nie wiem czy moje pióro będzie tak dobre jak Gabrysi, ale Jej blog jest jednym z tych, które zapadają w pamięć i chce się na nim wzorować.

Tak jak przewidywał jej mąż („Może ktoś nie będzie już odkładał życia na potem? Może ktoś będzie lepszy, może ktoś coś przewartościuje, może poprawi coś w swojej pracy, choćby pracy lekarza, czy innego zjadacza chleba? W sensie swojej egzystencji?”) taka historia zatrzymuje. Powoduje, że przystajemy, rozglądamy się wkoło, stwierdzamy, że spacerujemy wpatrując się w wiosenne słońce, jemy ulubioną niezdrową potrawę i pijemy poranną kawę w sobotę, gdy w kuchni jeszcze nikogo nie ma, zażywamy 1 Apap, który pomaga na nie taki znowu mocny ból głowy, spokojnie śpimy po 9 h nawet, pomagamy dzieciom przy lekcjach a potem całujemy je na dobranoc codziennie powtarzając „Śpij dobrze”, tańczymy w rytm ulubionej muzyki, przytulamy się do męża znajdując w Jego ramionach ukojenie, jedziemy do pracy, rozpoczynamy i kończymy poszczególne tygodnie, pory roku, wakacje, święta, wreszcie... sami decydujemy o sobie---ŻYJEMY.

Jak łatwo nie zdawać sobie sprawy z tego ile mamy.

Jak łatwo przejmować się sprawami nie zasługującymi na uwagę.

Jak łatwo zapomnieć o Miłości.

Jak łatwo biec w szalonym pędzie przez życie raniąc innych, i nawet się tego nie domyślać.

...

Jak trudno pogodzić się ze śmiercią.

Mimo wszystko więc … cieszmy się życiem, dopóki je po prostu mamy.



adres inspirującego bloga : http://mojawalka.mimowszystko.org/


Piszę...

"Porozmawiajmy o życiu"- często mówiłam, mówię do mojego męża. Temat rzeka. Jest tyle spraw, które zasługują, żeby je przemyśleć, "przepracować", przegadać, zastosować do siebie, wyciągnąć wnioski. Żyjemy szybko i pobieżnie, a przecież życie mamy tylko jedno, tu i teraz, innego nie będzie, żaden dzień się nigdy nie powtórzy, codziennie tworzymy nasze życie. Nie mam nic wspólnego z psychologią, ale z wiekiem zbliżającym się do 40-stki być może taka świadomość przychodzi sama. Tak jest właśnie u mnie. Dojrzewam, zastanawiam się, analizuję, zapamiętuje. I na tym blogu chciałam opisać jak postrzegam rzeczywistość.

Byłam spokojną dziewczyną z odstępstwami od normy :)
Jestem żoną, matką, pracownikiem
Będe Anną

Zapraszam

Znalezione obrazy dla zapytania otwarte